Po Woodstocku - który mimo wszystko był świetny, koncerty na których byłam specjalnie bądź przypadkowo ohoh, chociaż z Enejem mnie wychujano :<, pomidor, turbo zioło, cudni ludzie, fail z odwiedzinami czego bardzo żałuje, 33 stopnie w cieniu, ciężkie poranki i różne takie - nastąpiła deprecha jak co roku, toteż w weekend wjechał spontaniczny Kołobrzeg i wiecie, mogłabym zostać piratem <3
Fajnie pięknie, ale wszystko się tak pogmatwało, że siedzę sobie od poniedziałku i nie mam pojęcia co ze sobą zrobić.
Tak bardzo ciężar.
I nie wiem co dalej.
Nie mogę się też doczekać Adapciaka i w ogóle początku studiów,
o ile mnie nie wykreślą.. pliz dont.
"We were just in time
Let me take a little more off your mind
There's something in my head
Somewhere in the back said
We were just a good thing."
P.S.
Głupie pieniądze.
P.S2
Lato się skończyło.