Kolejna porcja bęsiowania, tym razem ani moje, ani Romana, tylko z karty pamięci niejakiej Anny (a tak nawiasem - podobno te dwie panie byczą się razem w domu tej pierwszej).
Aaa, dwie złe, mroczne i - przede wszystkim - pierwsze klasówki już za nami (całe szczęście). W przyszłym tygodniu chyba nic się nie szykuje... (tym bardziej całe szczęście). No i jesteśmy już pełnoprawnymi uczniami I LO. A w nagrodę za wytrwałość (tak, trzeba było jakoś przetrwać te 1,5 h marudzenia o Ifigenii) w przecudny poniedziałeczek nie ma historyi i mamy - uwaga, uwaga - na 8.55!
Tym miłym akcentem kończę i żegnam państwa
Agat