violetcellist
kochani.
nie jestem za ocenianiem Chylińskiej.
ale skoro już dyskusja idzie w tą stronę, to powiem tak:
naczytałam się już wiele wypowiedzi na temat "starej" i "nowej" Chylińskiej..
i choć mnie samej nie porywa jej ostatnia płyta zgodzę się z tym, że nie mamy prawa od trzydziestoletniej kobiety wymagać aby całe życie była zbuntowaną nastolatką śpiewającą o tym jak jest jej źle. W obecnym momencie jest szczęśliwą kobietą, spełnioną w swej pasji jaką jest muzyka, uśmiechniętą mamą, kochaną przez swojego Księcia z bajki.. i cóż poradzić, że w takim stanie ciężko jest tworzyć mroczną i przesyconą do szpiku złością i smutkiem muzykę? ;)
a z drugiej strony Chylińska wyrobiła sobie już taką pozycję na rynku muzycznym, jest tak szanowaną w muzycznych kręgach osobistością, że może sobie pozwolić nawet na popową płytę jeśli ma taki kaprys.. ;]