...albo powiem co się stało, co we mnie przegrało,
co wciąż we mnie wrzeszczało i to wszystko spieprzę,
bo przecież blefuję i "nie wiem jak się czuje"...
...albo nie powiem nic i spieprzy się tak samo,
a ja będę patrzyła, mówiąc sobie "zasłużyła".
Już nie mogę wrócić, nie mogę cofnąć tego co powiedziałam,
to czego nie chciałam i wcale nie miałam tego na myśli...
...a może miałam, tylko się bałam ?
...bo wciąż nie chcę ranić i boję się tracić,
więc mówię sobie to czego nie powiedziałabym Tobie.
Lubię myśleć, że na końcu będziemy "my",
że udało mi się Ciebie zatrzymać,
że nie mijamy się jak nieznajomi,
a wieczorami nie boli,
że nie jesteś tylko bolesną lekcją, a ja słabszą wersją "jej"...
i gdybym mogła przeżyć kolejne życia,
to w każdym wybrałabym Ciebie...
...bo może w trzecim życiu by nam się udało?
...może na zawsze by trwało?
...a moje serce by nie przegrało.
Jeśli mam Cię prosić o to, żebyś mnie chciał,
i mi siebie dał, to już Cię nie chcę...
...i mogę umrzeć samotnie, wciąż myśląc o Tobie.
...będę się trochę bała, że to złe i nierozsądne mówiąc Tobie nie ...
bo część mnie nadal Ciebie chce...
...ale mimo tego, że latasz, to po sekundzie spadasz i musisz powiedzieć nie,
nawet jeśli Twoje serce nadal w to brnie.
Byłeś właściwą osobą, o złym czasie,
ale to my pozwoliliśmy mu wygrać i wygnać siebie z naszych kalendarzy,
i nierealnych dni...a potem umieramy, chcąc siebie nawzajem,
uciekając przed kochaniem...
...więc powiedz mi, że mnie kochasz,
bo może mamy tylko dziś...