Wolne przemyślenia by Vedi 

Ta... Spracowany jak pies...

Najpierw dzień cały pracowałem jak głupi, by zarobić pieniądze na dojazd i opłaty dla Niej... Mówiłem, ja już Ci kiedyś powiedziałem, pewnego wieczoru, na dachu, pod błękitnymi chmurami... Że jeśli zawiozą Cie do szpitala, zrobie wszystko by Cie odwiedzić... Tak też zrobiłem. Uśmiech na jej twarzy naprawdę wiele dla mnie znaczy, mimo iż nadal nie czuje zmiany sytuacji.
Od Poniedziałku do dziś zapierdalałem i rąbałem drewno... przz ostatnie 3 dni, zrąbałem jakieś 100kg. Dziś Posiekałem jak Chińczyk warzywa drewno o łącznej wadze ok. 500kg.. To było wyzwanie, ile dam rade.. Dałem, nie poddałem się... 
Następny tydzień zapowiada się myjąco.. Bo chyba przyjdzie mi w końcu kontynuowac mycie okien.
Za 2 tygodnie wyjazd w trase na 3 dni...
Kurde, potrzebuje wolnego, ja chce Zorganizować rajd..
Eh. Dam rade, nawet jesli miałbym jechać sam...

Pracowite wakacje, ale również zmieniające... Czuje, że znów wróciłem, jako nowy ja. Troche zmian, mnie wad... wiecej zalet, jeszcze wiecej nowych wad...

Doskonale się... 

"Siła ma w sercu, bowiem nosi mnie jak Skrzydła Anielskie, hen daleko, ku przestworzom wielu cierpiących ludzi. Pomoc życiem jest Vediego"


A pamiętasz te wieczory na dachu, jak w zmysłowym tańcu byliśmy tak blisko? Czy nie było pięknie?
Zemsta matką rozpierdolonych związków. Dziękuje dowidzenia


http://www.youtube.com/watch?v=Tr97MQiqW38
I don't Wanna live without you
Nothings gonna change my love for you...