-Możemy wracać.- powiedziałam jej do ucha
Skrzywiła się lekko, ale gdy pociągnęłam ją za rękę, nie robiła sprzeciwów. Wyprowadziłam nas z klubu i zaczęłyśmy iść w kierunku hotelu.
-Udało Ci się?- zapytała patrząc na mnie z ciekawością
-I tak i nie. Zobaczymy czy da się wyciągnąć na kawę.- odparłam
-Ten koleś.. yy..
-Dan?- uniosłam brwi
-Tak, właśnie. Dlaczego nie weźmiesz się za niego?- zaplotła sobie ręce na piersiach
Zamyśliłam się przez moment.
-Bo tak jak już wspomniałaś, stać mnie na kogoś lepszego.- wyjaśniłam pewnie
-Czasami Cię kompletnie nie rozumiem, masz na wyciągnięcie ręki TAKIEGO faceta a bierzesz się za jakiegoś barmana.- jej ton przyjął nieprzyjemny wydźwięk
-Faith... chcesz mi coś powiedzieć?- zapytałam zaniepokojona
-Nie!- wrzasnęła i zatrzymała się na moment- To nie moja sprawa, sory że tak się czepiam.- spuściła głowę
-Ej, spokojnie, nic się nie stało.- zapewniłam ją
Jej reakcja zaskoczyła mnie dość mocno.
-Chodźmy do domu, jestem zmęczona.- odezwała się i pociągnęła mnie za sobą
Szybko dotarłyśmy do naszego apartamentu. Faith natychmiast zniknęła mi z pola widzenia, zamknęła się w łazience i siedziała tam dosyć długo. Gdy wyszła, nie wyglądała na zadowoloną.
Jednak nie pytałam czy coś się dzieje, i tak by mi nie powiedziała. Miałam przeczucie, że chodziło o Dana, ale wolałam jej nie drażnić.
Położyłyśmy się szybko spać, żeby mieć siłę na następny dzień.
Obudził mnie zapach świeżo zaparzonej kawy. Otworzyłam oczy i zobaczyłam przed sobą kubek. Uśmiechnęłam się do Faith.
-Hej. Twoja kawa na przeprosiny.- zaczęła siadając na moim łóżku
-Jakie przeprosiny, przestań.- odparłam i wzięłam kubek w dłonie
-Miałam wczoraj podły humor, musiałam się na kimś wyżyć.- westchnęła
-Dzisiaj będzie lepszy.- chwyciłam ją za rękę
-Ale niestety dzisiaj nigdzie się nie wybieram, mam dość imprez, muszę się wyciszyć.- wstała i rzuciła się na swoje łóżko
-Szkoda, będę musiała iść tam sama.- burknęłam i wzięłam łyk napoju
Nastał wieczór. Założyłam czerwoną sukienkę i ruszyłam do klubu. Byłam lekko zdenerwowana, bo nigdy nie chodziłam w takie miejsca bez mojej przyjaciółki. Weszłam do środka i od razu usiadłam przy barze. Moje spojrzenie napotkało barmana. Przyciągnęłam go nim i po chwili był naprzeciwko mnie.
-Proponuj.- zaczął z satysfakcją
-Kawiarnia za rogiem, zaraz po Twojej pracy.- uśmiechnęłam się zadowolona
-Widzimy się przy wejściu za pół godziny.- dokończył i odszedł do swoich klientów
Minuty okromnie mi się dłużyły. Nie wiem w sumie dlaczego tak bardzo na to czekałam. W końcu doczekałam się go. Zjawił się w czarnej, obcisłej koszulce i ciemnych spodniach. Wyglądał genialnie. To, że wygląd się nie liczył a raczej charakter, to dla mnie brednie. Liczył się i to bardzo.
-Prowadź.- uśmiechnął się lekko
Zaczęliśmy iść w kierunku kawiarni. Była moją ulubioną w mieście, dlatego postanowiłam go tam zabrać. W środku działy się po prostu cuda. Była tam niesamowita atmosfera, ludzie zbliżali się do siebie w mgnieniu oka. To było coś niepowtarzalnego.
-Jak masz na imię? Bo wcześniej nawet nie zapytałam.- zaczęłam, gdy kelnerka przyniosła nam kartę
-Mess.- odparł- A Ty?
-Loren.- wyciągnełam do niego rękę
Po chwili ją uścisnął. Zrobił to w dosyć silny sposób, patrząc mi prosto w oczy.
Zamówiłam nam dwie najlepsze kawy.
-Podoba Ci się praca za barem?- zaczęłam naszą rozmowę
-Może to nie szczyt moich marzeń, ale zbieram na studia w wymarzonym mieście. Muszę mieć tam jakiś start.- wyjaśnił opierając się o tył krzesła
-W jakim mieście?- jego odpowiedź mnie zaciekawiła
-To już zostawię dla siebie, bo jeszcze moje plany nie wypalą. A Ty co tu robisz?- uśmiechnął się lekko
-Jestem na wakacjach i jak na razie, cholernie mi się podobają.- mówiąc to popatrzyłam mu w oczy
-Nie uwodź mnie.- uniósł brodę do góry
Zaśmiałam się cicho i chwyciłam kawę. Nagle usłyszałam, jak krople deszczu obijają parapet. Wyjrzałam przez okno, zaczęło niemiłosiernie padać.
-O niee.- posmutniałam- Nie wiedziałam, że będzie padać...
-Wybrzeże, tutaj deszcz jest na porządku dziennym.- Mess zaczął ze mnie delikatie drwić
-A Ty madralo masz parasolkę?- zapytałam unosząc brwi
-Ja nie boję się o moją fryzurę, ślicznotko.- odparł ironicznie
Rozmowa z nim podobała mi się coraz bardziej. Każde słowo stawało się o niebo lepsze od poprzedniego. Miał w sobie to 'coś'.
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24*** coffeebean1... maxima24... maxima24... maxima24Nad morzem pati991... maxima24