oj jak ja za nią tęskniłam...
juz myślałam, ze nie wsiądę.
Nie zależało mi tak bardzo.
Miałam troszkę obawy, ze nie dam sobie rady.
Jednak fakt, iż spędziłam z nią praktyznie sama rok robi swoje.
Nawet nie wiecie ile radości mi dzisiaj sprawiła. Tego mi brakowało. Takiego luzu.
Na początku lekki stresik, potem luuuz.
Stęp, kłus, galop-cuuudo
Zapomniałam jaka ta panienka moze być wygodna, ale i uparta.
To w końcu nasza wspólna cecha:)
Skoki chociaz nie do końca udane też były czasami ok.
I tak najlepszy był bardzo mini teren. Ja zwiedzałam posiadłośc:D
między sosenkami, brzózkami. podjazdy i zjazdy z górki...
cudo.
w stępie. nie będe miałą chyba jednak zakwasów...:D
będzie ok:0 mozę:))