Dubaj.
Czuję, że za chwilę coś rozwale. I nienawidzę tego kogoś, przez kogo musiałam usunąć bloga, który mi pomagał w trudnych chwilach! Już nawet zapomniałam co to znaczy mieć doła, a tutaj taki cios. Przyszło nie wiadomo skąd. I to nic, że jestem totalnym debilem fizycznym i potrafię siedzieć 5h i nic nie wymyśleć...i to nic, że porąbany komputer mnie nie słucha i nie umie wydrukować głupich wykładów i to nic, że ostatnio gadam głupoty, nie potrafię się skupić, wieczorami odbywam długie spacery w głowie, po drogach, po których pewnie nigdy nie będę stąpać i to ku.wa nic, że coś się dzieje, a ja nie wiem co. Czas leci, a ja stoję. Chce mi się płakać.