Jutro początek roku szkolnego, smutne zdarzenie, więc ogarnela mnie taka dziwna, melancholijna atmosfera. Myslalem co dobrego mnie w tym roku ostatnim spotkalo... Wiec po prawie 3 godzinach przemyslen doszedlem do wniosku ze to byl zajebisty rok, choc na codzien tego nie odczuwalem. Poznalem wiele osob (duzo by pisac), wiele sie nauczylem (oczywiscie nie w szkole, bo do szkoly to chodzilem glownie z nudow, nie za duzo tam sie nauczylem), uslyszalem wiele milych slow, i spotkalo mnie wiele milych wydarzen (jak np. to co w zdjeciu, nie mialem innego pomyslu co tu dac)... Oczywiscie nie bylo kolorowo, ale najlepiej nie pisac o zlych rzeczach, i nie to zeby wymazac je z pamieci, ale ich nie wspominac, i olewac. Ogolnie rok zmian, jak sam zauwazylem zmienilem sie, czy na plus - sam nie wiem, ale mam nadzieje ze tak, ale nie mi to oceniac...
Gdybym wipisywał zdarzenia, słowa itp. o ktorych wpoominałem, to przez to ograniczenie dlugosci tekstu bym sie tu nie zmiescil...
I tyle... O...