To są rzeczy, które ostatnio kupiłam w Rossmannie.
Wszystkie rzeczy poza pędzelkiem są już przeze mnie sprawdzone i znane. Odżywka z Isany szału nie robi, ale w duecie z alterrą ładnie nawilża i nabłyszcza włosy. Jest też dużo rzadsza od alterry, więc w połączeniu są wydajniesze.
Pędzelek na pierwszy rzut oka wydaje się kiepski. Jednak jego włos jest bardzo sprężysty, nie wypada, aplikowane nim cienie mają intensywniejszą barwę niż nakładane poprzednimi pędzlami, pacynkami. Dla początkujących tak jak ja, będzie wystarczający. Marzy mi się jeszcze kuleczka do cieniowania, ale nie widziałam takiej w Rossmannie.
Wczorajsze olejowanie na noc trochę nieudane. Zmywałam olejek szamponem widocznym na zdjęciu dwukrotnie, a mimo to po wyschnięciu włosów znalazłam niedomyte strąki. Musiałam, więc głowę umyć trzeci raz. Efekt na włosach też nie był powalający. Trochę je spuszył co nadało objętości moim cienkim włosom, ale za to rozprostował fale. No i ta konieczność wielokrotnego mycia włosów trochę mija się z celem. No, bo co to za odżywienie, skoro potem traktuje je szamponem i szoruję żeby zmyć olej? Nie muszę chyba wspominać o tym, że szampon zużyłabym dwa razy szybciej. Myślę, że z olejowaniem dam sobie spokój, bo moje włosy już tego nie potrzebują. Doskonale radzą sobie z codzienną dawką odżywki. Olejek będę dodawała do domowych masek. Może w ten sposób lepiej się sprawdzi.
Wczoraj przyszła paczka z ZSK! Więc robię dzisiaj krem, serum i tonik. Zaraz zabieram się za pisanie receptur i do dzieła!