zawsze bałam się, że spadnę
wiesz, płakanie nic nie pomagało
dalej zbliżałam się do okna, bo tam świat był inny
płakałam, żeby nie podchodzić do okien
parapet wżynał się w oczy
niedawno stanęłam na parapecie
skonfrontowałam moją prawdę rzekomą
z prawdą rzeczywistą
zetknęłam amorfizm
ten w głowie
z ontologią z zewnątrz
patrzyłam wtedy na ptaki
czarne od mrozu
widziałam ptaki
dziobami tkały przestrzeń
dziobiąc-budując jakby portal
tylko to złudzenie
bo ptaki są rzeczywiste
jak parapet
który straszny jest dalej
w oknie na parterze