O,ja chcę taki makijaż*.*
Dzień był fantastycznie...zabawny.
Jechanie o 18 autobusem,jeszcze oczywiście nie dość,że był później,to bym wsiadła nie do tego,co trzeba.
Ale to nic.
Duchy w domu-trzeba było ostatnim autobahnem wracać,sprawdzić,co i jak i...uh,net.
A jutro z powrotem Podbórzańska i patrzenie,jak to ojczulek pakuje szmatki i spada do Berlina,a ja cały tydzień na melanżu w chacie-TAK,TAK,TAK!*.*
Chociaż z drugiej strony wybrałabym się do Niemiec,tak za nimi tęsknię ; <
Ale melanż ważniejszy ; >
Moja kochana szczebiotka ciągle mi w głowie,piszę z nią,piszę,piszę,piszę i cholera,tęsknota mi się włącza,a jak.
I pomyśleć,że do 16 stycznia taki szmat czasu,a ja jeszcze nie ujawniłam tego,jak sprawa wygląda ze szkołą-przecież mnie oskalpują -.-
Chuj z tym,wytrzymam jakoś...te tortury.
Jedynie siebie mogę karać za taką denną głupotę,oh Gott...
KOCHAM cię,kocham cię,kocham cię,kocham cię <33333