6.30 jak zawsze poranna bitwa o łazienkę, a potem o ostatnią kromkę chleba w domu. Błagania mamy byśmy pozwolili jej wypić kawę w spokoju, a nie wbiegali co chwilę do kuchni z pytaniem - gdzie moje spodnie, skarpetki czy słuchawki. Czterdzieści minut przed ósmą wyjście z domu z jednym butem na nodze, a z drugim w ręku. Dotarcie do szkoły. Na staracie dostawanie idiotycznej głupawki na sam widok tych twarzy, za którymi poszłabym w ogień. Nauczyciele jak zwykle zdenerwowani, cisną jakieś teksty na nasz temat, a my śmiejemy się z ich wypieków na twarzy całkowicie ignorując ich słowa. Potem powrót do domu ledwo trzymając się na nogach po kilku godzinach wygłupów i poprawiania ocen. Wpadam do domu rzucam torbę w kąt i zakładając swoją ulubioną długą koszulkę i czerwone bokserki kładę się na łóżko, a wspomnienia znów bez żadnych skrupułów zalewają moją głowę. Tak, standard mojego codziennego dnia...
http://www.youtube.com/watch?v=yHzBXTu3Hqw