Ciągłe gadanie, by iść naprzeciw marzeniom,
bo tutaj nic mnie nie czeka ,
obok pustka i zamulanie drugiego człowieka ...
Że jak tak będę patrzeć na świat, to nic nie osiągnę
i podobno idę tam gdzie drugi mnie ciągnie...
Nie chcę tego, ale to jest silniejsze ode mnie,
bo przecież innych zdanie się liczy,
teraz to jest tak bardzo cenne...
Że to co jest obok, to tylko na wyciągnięcie ręki...
a tak trzeba się starać, przetrwać te wszystkie męki...
Nie po to tam idę by wtapiać się bardziej w to gówno...
dziś zaryzukuję i mówi się trudno...
Ciągle idę, bo przecież to jest tak blisko mnie,
a szukam przez te wszystkie dni i nie wiem gdzie...
Do odważnych świat należy i po chuj takie słowa...
jedynie po to by spierdolić i budować od nowa...
Ciągle wmawiałem sobie, że jestem na tyle silny,
a to tylko bezbronny chłopczyk, który jest tak naiwny...
Jeszcze kiedyś miałem w dupie to co w życiu będzie,
a dziś trzeba się tyle starać by znaleźć szczęście...
Nie zawsze wybierze się dobrą drogę,
chociaż jak się męczysz to szczęście przejdzie bokiem...
Zastanawiając się po co to wszystko
skoro i tak nie liczy się moje zdanie
i widzisz , jestem tak blisko a zawsze musi być to jakieś ale...
Może i racja, że od tego dziadostwa całkiem straciłem głowę
i jestem w dupie , ale zapewniam Cię, że nic już nie powiem..
Wiesz przecież lepiej ode mnie ,
a nie wiesz co wewnątrz tak naprawdę myślę,
jednym słowem, jednym zdaniem i tak wszystko zniszczę...
Trzymam się tego twardo , choć to nie jest tak, że myślę o sobie ,
bo staram się od dna odbić i wybrać dobrą drogę...
Wszystko jest przecież tak blisko , na skinienie palca,
a zanim do tego dotrzesz nie zauważasz ,
że życie Cię szybciej wykańcza...
No wyobraź sobie jakie to jest,
szybciej się w to bagno wtopi niż wyjdzie
dziś pójście za drugim człowiekiem
i narkotyki całym życiem ... Nikt nie myśli pozytywnie,
bo to jest tutaj obok blisko ,nie słucha się Boga,
słucha się innych i tak jak inni też pierdolisz wszystko...
Byle żeby nie być tym gorszym , wyśmianym przez innych,
to wolisz cierpieć sam w swoim bólu ze swojej własnej przyczyny...
I do czego w ten sposób dojdziesz?
Nie słuchasz już nikogo z rodziny, z przyjaciół,
i walczysz ze swoim własnym końcem, w bólu i płaczu...
I nagle się budzisz, wiesz, że to tak nie miało być,
że to co jest teraz blisko nie pozwala Ci żyć..
A już dosc i trzeba się zmierzyć z tym co teraz mnie wykańcza ,
nie słuchając innych , nie patrzeć jak to życie z dnia na dzień mnie pogarsza...
Teraz wiem, że to Bóg jest blisko
i podniesie mnie szybciej nawet zanim upadnę na dno nisko...
Użytkownik uniqe1
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.