a ja sie jaram . końcóweczką . no ale co . kochani . no nie załamujcie sie . wakacje będą następne . o.o
dobra . . nie wiem czy mi wychodzi pocieszanie , . znaczy wiem . że nie ale głupa pale . xd
tyle miałam spraw . że oiei . ale dałam rade . i . no będzie dobrze .
no . bo zdałam sobie z czegoś sprawe . z czegoś ważnego bardzo . i tak mi ulżyło cholernie .
tak jak by ktoś pytał . to odpowiadam . bo chcieliście . ; D
~~
nie ma jak to przyjąć gości w piżamach . ; D ei bez kitu . słiit .
~
a teraz . tylko . lipno . no to bye . ; *
Wyrwał jej parasolkę z dłoni i kazał się gonić w deszczu. jej trampki tonęły w kałużach, a włosy kręciły się na wszystkie możliwe strony. - jesteś bezlitosny! - wykrzyknęła z dziecięcym wyrazem twarzy. podbiegł do niej i czule całując w czoło, wręczył parasolkę do dłoni. wziął ją na ręce. niósł ją tak przez całą drogę, aż doszli do jej domu. ściągnął delikatnie jej trampki i położył na kaloryferze. wziął ręcznik i zaczął bezszelestnie wycierać jej włosy. - przepraszam, kochanie. - powiedział, patrząc jej prosto w oczy. - chciałem Cię przygotować ... - na co? wykrztusiła z niezrozumieniem, wypisanym na twarzy. - na moje odejście. - wyszeptał, spuszczając swój speszony wzrok. - na co?! - zaczęła krzyczeć. - spokojnie, kochanie. to był sprawdzian. oblałaś. nie poradzisz sobie beze mnie, zostaję. - odetchnęła z ulgą. wtulając się w Jego muskularne ramiona, wyszeptała, że jeszcze jeden taki numer, a osobiście go zabije. tak dla sprawdzianu ...