Jak tęcza. 

sen nieerotyczny...

Potrzebuje Cie dziś... jak nigdy dotąd. Chcę poczuć Cię blisko przy sobie, przytulić się do Ciebie. Pragnę wreszcie zobaczyć kolor Twoich oczu, poczuć Twój zapach... o dotyku nawet nie marzę... Brakuje mi Twojego smiechu... nie moge znieść mysli że go nie słyszę. Marzę czasem, że szeptasz do mnie słodkie słówka, czuje swój puls szalejący pos skórą, krew gotuje mi sie wtedy w żyłach, przechodzą mnie dreszcze...

Czasem śni mi się że bierzemy razem prysznic, za szklaną szybą szaleje para, woda wścieka sie pryskając po wszystkim swoimi kroplami, jej szum zagłusza mi oddech... Stoisz tak blisko, nasze ciała prawie się stykają. Błądzimy wzrokiem po sobie, próbując wejrzeć w swoje dusze. Twój oddech pieści moją szyje. Nie czuje sie naga, mimo iz jestem, może to przez ten półmrok, a może przez parę która otula nasze ciała coraz bardziej, a może dlatego że to tyko sen... Dotykam Cie, chce poznac kazdy centymetr Twojego ciała... najpierw ramiona, plecy, potem tułów... na końcu dłonie, nareszcie znalazłam Twoje dłonie, splataja sie razem. Muśnięciem warg sprawiam, że Twoja skóra pokrywa się gęsią skórką.... Całuje Cię w policzek, omijam jednak usta... nie ma w tym śnie nic wiecej, nie dzieje się nic.... i wtedy dzwoni budzik.