Dzieciństwo...
Tego się nie zapomina:[zaklopotany]
Moim ojcem był Ciemny Zenk.Zabiłam go.Zabiłam bo mimo że go kochałam, on zabił moich rodziców. Prawdziwych rodziców. To był moment, czułam że musze to zrobić. Zawsze uważałam że Zenk to mój Tatko, oraz... złodziej. On mnie uczył fachu, od małej. Mówił że mam talent, że kiedyś będe lepsza od niego. Uczył mnie kraść, otwierać zamki, zastawiać pułapki. Taa pułapki. Nie był moim tatą i nie był złodziejem. Był zabójcą, całkiem dobrym zabójcą cieszącym się nie małą sławą.
Dostał zlecenie na moich rodziców od pewnego kupca. Zazdrość, brzydze się tym i z tego żyje. Zabił ich, tak poprostu, nie miał z tego przyjemności, nic przy tym nie czuł. Była to dla niego zwykła praca tak jak dla chłopa praca na polu. Ale tym razem coś poszło nie tak. Usłyszał płacz, mój płacz. Głupi błąd. Zamiast pozostawić mnie na pastwe losu, przyszedł do mnie. Przytrafiło mu się "coś", co powoduje że zabójca nie jest w stanie zabić. Może było mu żal mnie, może poczuł że nigdy nie będzie miał rodzinny. Nie wiem. Zlecenie mnie nie obejmowało, więc zamiast mnie zabić, bawił się ze mną. Przestałam płakać, zaczełam się śmiać. Wziął mnie do siebie. Kolejny błąd. Uczył mnie wszystkiego, błąd. Opowiedział mi tą historie, to był jego największy błąd. Wpadł w pułapkę gdzie nigdy się tego nie spodziewał. We własnym domu, zabity przez własną córkę. Którą kochał. Ktoś kto kocha nie może być zabójcą. Ja już nie potrafie kochać.
taK....