Rozdział 3
Część 163
Andrzej był w sztok pijany. Dopiero teraz odkrył urok zapomnienia jaki niósł alkohol. Bo dzięki niemu prawie zapomniał o tym, że Julia go opuściła i nigdy już nie wróci. Prawie, ale nie całkiem. Gdy dotarł pod jej adres aby jeszcze raz z nią pomówić tylko pocałował klamkę. Miał zamiar i tak z nią jechać czy tego chciała czy nie. Potem udał się do jej ojca. Ten, gdy go zobaczył, powiedział tylko: Przykro mi. I już wiedział, że to definitywny koniec. Dotarło do niego, że wyjechała bez słowa pożegnania. I wówczas po raz pierwszy w życiu się upił. Od tego czasu minęły cztery albo pięć dni- nie był pewny. Na szczęście nikt go nie nękał odwiedzinami. A że zdołał być jeszcze na tyle przytomny, że zawiadomił wuja o swojej nieobecności w firmie nikomu nie wydało się to dziwne. Choć z jednej strony cieszył się z tego z drugiej czuł całkowicie samotny. Nie rozumiał czemu kumple go zostawili. Bartka rozumiał, w końcu wyjechał do tej swojej Ameryki Łacińskiej. Nie wiedział o wypadku Majki i Tomka, więc kładł to na krab ich zaniedbania. I czuł się jeszcze gorzej. W głowie wciąż miał wspólnie spędzone z nią chwile: ten pierwszy moment gdy przysiadł się do jej stolika w klubie studenckim. Gdy torował drogę kumplowi by zdobył serce Oliwii...Wydawało mu się, że to było sto lat, a nie ponad rok temu. Wciąż na nowo odtwarzał każdy szczegół rozmowy, każdy najmniejszy gest czy zmarszczenie jej czoła. Potem ich pierwszy wspólny pocałunek gdy nadąsana uciekła od niego w parku. Jej nieśmiały uśmiech, wesoły śmiech na lodowisku, wspólne gotowanie, anielski głos. Jak mógł żyć ze świadomością, że nigdy więcej tego nie doświadczy? Jak mógł nigdy więcej nie ujrzeć jej burzy loków, sposobu w jaki przekrzywiała głowę gdy nad czymś intensywnie myślała czy dźwięku delikatnego chrapania. To zabawne, że teraz nawet ten drobny defekt wydał mu się jej jeszcze jedną zaletą. Znów upił kolejny łyk. I kolejna scena pojawiła się w jego umyśle jak w kalejdoskopie. Ich pierwsza wspólna noc w akademiku. Boże dlaczego mi ją zabrałeś? Dlaczego gdy wreszcie poznałem smak prawdziwej miłości ty mi ją odbierasz, myślał z głową między nogami.
***
W tym samym czasie Julia Barańska czekała na samolot. Obok niej stał Wiktor Pająkowski. Po raz kolejny odczytała wiadomość na komórce. I po raz kolejny się zawahała. Tym razem od ojca. Informował ją, że Andrzej już wie o jej pospiesznym wyjeździe. Od kilku dni wiele osób zadręczało ją wiadomościami o podobnej treści. Andrzej cię kocha, tęskni, potrzebuje...Jakby ona tego sama nie wiedziała. Bolało ją to a jednocześnie irytowało, że całkowicie przemilczali sprawę jej choroby. Zachowywali się tak jakby bez powodu opuściła go przed ślubem. Jakby to była jej cholerna wina. Jakby po prostu znudził się jej i tak po prostu zmieniła zdanie. A przecież wcale tak nie było. Gdyby tylko zdarzył się cud. Gdyby nowotwór nie istniał i znowu mogła być sobą. Dziewczyną z nadzieją, marzeniami i chęcią posiadania dużej rodziny. Chciała zestarzeć się przy boku Andrzeja, urodzić mu dzieci, zbudować prawdziwy dom. W tej chwili nie mogła dać mu żadnej z tych rzeczy. A oni prosili żeby wróciła? Żeby w ostatnich miesiącach życia podarowała mu tylko ból i świadomość końca? Nie mogła być samolubna. W tej chwili dostała następną wiadomość. Od Agnieszki. Już chciała ją automatycznie skasować, ale mimo wszystko odczytała. I włos zjeżył jej się na głowie.
- Julka, możemy jechać?- spytał Pająkowski patrząc w lewo, w kierunku bramki z odprawą.- Julka?
- Tak- odparła dopiero po dłuższej chwili, jakby z wahaniem.- Jedziemy.
Cdn.
Nowicjusz
23 SIERPNIA 2016
23 SIERPNIA 2016
20 SIERPNIA 2016
20 SIERPNIA 2016
18 SIERPNIA 2016
18 SIERPNIA 2016
17 SIERPNIA 2016
17 SIERPNIA 2016
Wszystkie wpisymagicznyswiatopowiadan
16 LUTEGO 2020
50twarzygreyax3
28 LISTOPADA 2019
wisienkaa25
16 MARCA 2019
5maj
22 WRZEŚNIA 2018
cytaatowaa
5 WRZEŚNIA 2018
fitnessmylife
3 CZERWCA 2018
pomaranczowapomarancz
7 MAJA 2018
czajld
25 GRUDNIA 2017
Wszyscy obserwowani