Budząc się rano uśmiech sam wylał się na zaspaną twarz niczym zimny sok mango z lodówki.
Potem powoli zaczęła budzić się świadomość.
mam obiektywy zamiast oczu milion milionów milimetrów na 70m zbliżeniu.
niektóre, sprawy są jak zbita szyba przystanku autobusowego, ale niektóre szkiełka można idealnie dopasować jak puzzle.
i przypomniała mi się nawet starsza pani z kolejki, która opowiadała o koniach i pokerze a potem odprowadziła mnie do parku kolibki.
jesteśmy podobni.
I oddycham całą powierzchnią płuc. aż boli.
sinead i seun kuti yesterday.