Moge sprawić by me serce było bez skaleczeń. Nim wejdziesz w moją duszę zapytaj nim Cię skuszę ,zanim minie noc nadejdzie dzień , o poranku pytaj mnie ,chce ostroznie z tobą być. Przeżyć chwile tam sie skryć, gdzie szkło nie leży na ziemi,z drzew nie spadają ostre liście gdzie nie pada z nieba lód.
Pragnę tylko chronić moje serce by nie skaleczyło sie już wiecej. Znam już tą odległość między nami, dzieli nas jedynie strach przed wiecznymi problemami.
Im dłużej nie czuje twojego oddechu na moim ciele, tym bardziej tęsknie ,bardziej czuje że znikasz
oddalasz sie i zanikasz w swoich myślach. I tylko to ściska moje serce, doprowadza do tego że sie dusi, nie ucieknę od tego jak od deszczu, zimna, lisci, czy zwykłego szkła.
Akurat tego sie nie da pojąc, to trzeba przeżyć. Jednak jeszcze żyję, dotleniam sie inaczej ,moje serce oddycha.Tylko zastanawiam się jak? Na resztkach sztucznego uśmiechu czy tęskniącego ciała?
/zapale ogarniam.