Cztery lata minęły od kiedy po raz pierwszy zamarzyłam o Łodzi.
Dzisiaj, jestem tu.
Siedzę w moim własnym pokoju.
Popalam papierosa.
Ustawiam po swojemu.
Idę spać o której chcę.
Jutro szukam pracy.
A w zasadzie dzwonię już o jedną.
Potem biegnę na Fibaków o stypendium.
Nie wierzę, że tu jestem.
Wszystko jest możliwe, jeśli tylko baaardzo się chce.