Wiara była bardzo ułożoną kobietą. Trwała przy ludziach, którzy z nią żyli aż do śmierci. Była w każdym. Pewnego dnia bogowie zesłali jej dzieci. Byli to dwaj synowie - heartuszko i hurtuszko. Wiara wychowywała oboje w szczęściu i dobrobycie. Jednak jeden z braci odnajdywał radość w cierpieniu. Cieszył się ze śmierci pięknej rudowłosej wiewiórki, upajał się cierpieniem trędowatych.
Gdy obaj bracia dorośli zaczęli, jak ich matka, mieszkać w ludziach. Byli nierozłączni. Tam gdzie pojawiał się heartuszko ludzie odnajdywali i poznawali smak miłości. Lecz wkrótce przychodził hurtuszko i sprawiał im ból. Wkrótce ludzie przyzwyczaili się, że gdy pojawia się w ich życiu miłość, pojawia się i cierpienie.
Jednak niektórzy ludzie cieszyli się z pobytu w ich sercach obojga braci.
Tak jak heartuszko cieszyli się z bliskości drugiej osoby i jak hurtuszko upajali się cierpieniem. Własnym cierpieniem i własną słabością.
Jednak jako jedyni ludzie wyrzucili ze swych domów ich matkę. Wygnali Wiarę.
Żyli w szczęściu, czerpiąc je z obojga braci jednak bez wiary, że kiedyś wystarczy im jedynie heartuszko.
Takim człowiekiem jestem ja...