135.

Ogólnie, to dzisiaj dzień mi się dziwnie dłużył.

W szkole nic szczególnego...

Kartkówka z fizyki, która marnie mi poszła, z francuskiego za to będzie piąteczka!

Właśnie robię plakat na przedsiębiorczość, bo raczej nikt z mojej grupy go nie zrobi w domu, więc stwierdziłam, że raz się mogę poświęcić, a co tam!

Jutro zaczynam od prawa, więc będę obrysowywać literki z plakatu markerem.

Mam nadzieję, że z geografii NIC nie będzie, bo jeżeli tak, to ojjj, słabo...

Miałam jechać do babci, ale zmieniła zdanie. Odwidziało jej się. Okej, zapamiętam.

Benio- mistrz trollingu, Dorian- współczucia.

Ania jest żołnierzem, Ewelina majaczy (jak zawsze), spoko! ;*

Beka z MariOLKI! Co to było?! :O

Oczywiście, wracając autobusem- zasnęłam, ale siedziałam z Gosią, więc nie ma się o co bez potrzeby martwić.

Moja droga z przystanku do domu jest cudowna. Od początku zimy niczym nie posypane, nie odśnieżone, śnieg z pól robi zaspy, które w niektórych miejscach mają chyba ponad metr wysokości. Karolinka zaliczyła glebę, a jakże...

Wchodzę do pokoju i coś mi nie pasowało...

Obok chomika (Edwardy) stała jeszcze jedna klatka...

A w niej świnka morska! Chociaż może raczej świnek.

Nazwałyśmy go Teodor... (y)

Nic mi się nie chce...

No i ogólnie to trochę lipa... Jakoś strasznie długo...

Zmieniam czcionkę!!!

W zapłakanych oczach wygasła ta wyimaginowana, tląca się ostatkiem sił nadzieja.

Odezwij się, proszę.