Wczorajszy dzień porównując do dzisiejszego to pikuś.Dzisiaj to totalny Meksyk.Aż nie wiem jak mam to pisać wszystko, bo myśli nie dają mi spokoju a w głowie mam ich multum. Zacznę może od tego, że Milena cały dzień ze mną rozmawiała o jednym i tym samym. Dodawała otuchy, przytulała gdy leciała mi łza. Dziękuję jej za to, poważnie. Cieszę się,że to z nią mam taki fajny kontakt.Dwie pierwsze godziny minęły spokojnie,na nic się nie zapowiadało.Niby dzień jak każdy inny a jednak się trochę pomyliłam. Bodajże po angielskim (mogę się mylić) usłyszałam piosenkę,jedną z wielu tych Naszych.W końcu doczekałam się tego,że puścili ją z dedykacją.Myślałam sobie,że to przypadek ale gdy na kolejnej przerwie w radiu usłyszałam Na chwile nie wierzyłam w to co się dzieje.Kolejny znak? Dzisiejszy sen to też był znak? Już nie jeden miałam o tej tematyce,ale sam fakt.Wracając,to na tej piosence widziałam jak ktoś biegł na dół i chyba płakał..Coś mi powiedziało,że to teraz.Pobiegłam więc wzdłuż szafek i byłam już na schodach po czym tą osobę zgubiłam&Mogłam to zrobić szybciej,mogłam od razu.Potem ciągle chciałam coś powiedzieć,coś zrobić ale jakoś tak wyszło,że Undressed znowu było w radiu i w środku mnie rozwaliło na małe kawałki.Mimo,że śmiałam się z tekstów dziewczyn to co innego miałam w głowie.Na ostatniej lekcji były prace w grupach więc chociaż nie miałam czasu na leżenie na ławce i wspominanie jaki to czas między 2013-2014 był zajebisty.Rok przyjaźni a chwile potem wielka kłótnia,smutek,żal i cisza.I tak jest do teraz,czuję się okropnie.Nie wiem już co robić..Tzn wiem i to doskonale ale wiem jak to zrealizować w końcu.Jestem w czarnej dupie i ciekawe jeszcze jak długoJ Tak bardzo potrzebuje tego.Dawno dawno niczego tak nie chciałam jak tego,czego chcę od ponad 2/3 miesięcy.Jutro idę tylko na 3,5 lekcji i zwalniam się,cmentarz.Chcę siły,odwagi.Kto mi to da? Kiedy to wszystko się skończy z happyendem? :))))))))))