uciekł mi gdzieś realny świat i już bez wspomnień nawet majaków realności jak kot funkcjonuję tylko nocą
to trujący gaz legalnie wpuszczany do płuc
jak sarna z przetrąconym karkiem - zwierzę do odstrzału - nie ma w tym nic
kiedy nie potrafię o tym nawet pisać
luki których nie wypełnisz nocą
drżeniem ciała na granicy wytrzymałości
kiedy już ci wszystko jedno i może nawet po cichu liczysz ze jeszcze jeden strzał i serce nie wytrzyma
w brudnych toaletach
jak szczur
a wstyd zakryć brakiem zrozumienia
najtrudniej przyznać się przed sobą
znajdź wartość
pogorszył mi się wzrok
prawdopodobnie oślepnę
dopiero za 10 może 15 lat ale widzę gorzej i świat mi się rozmywa
serce zawsze miałam słabe więc mi nie szkoda
ręce niesprawne już dawno nie miały w planach nic
powolne kalectwo kiedy tracę każdy atut
dopiero dziś wiem co to znaczy kiedy dzień możesz zamknąć w dwóch słowach
spać i jeść
chciałabym opisać wszystko z tą realną brutalnością ale chyba wciąż mi wstyd