jesteś owalną blizną na wierzchu mojego wskazującego palca cierpkim smakiem na końcu języka ziarnistością spod powieki każdą chwilą zwątpienia kiedy mi się zawija zawiązuje przełyk na supeł i nie mogę w żaden sposób tego wypowiedzieć
jesteś spuszczonym wzrokiem wachlarzem zawstydzonych rzęs drżeniem dłoni i ciałem w nocnej konwulsji
jesteś gdzieś jeszcze pomiędzy jawnym i jasnym a sennym wspomnieniem majakiem co się nie potrafi przebić na powierzchnię
kiedy nie mogę zasnąć to cię układam na nowo z tych strzępków fragmentów wyrysowanych na skórze z wspomnienia zapachu i śladu ledwie jaki pozostawił dotyk
i kiedy nie mogę sobie przypomnieć wiem że już nie zasnę