Waszym zdaniem na kogo czeka kobieta?
- na syna- powiedziala Tiffany - Matka wciaz ma nadzieje na powrot swojego syna.
-dlaczego na syna? - wkurzyła sie Ania - a dlaczego nie na corke?
- na meza- powiedziala Magda -na kochanka - poprawila Sylwia
- na siostre? - zasugerowała Klaudia.
Alez nie, ona czeka na kogos zmarlego i nie moze pogodzic sie z jego smiercia. -To niczego nie zmienia - powiedziala Tiffany - to moze byc jej syn.
-corka
-maz
-kochanek
-siosta
-albo brat blizniak zmarly przy porodzie- zaproponowala samotna Paulina.
W wedlug ciebie N? Na kogo ona czeka? Wzruszyla ramionami, wiodac wzrokiem za golebiami na paczkujacej sosnie i powiedziala:
- Na swoja pierwsza milosc?
Po czym zawstydzona tym wyznaniem, zla ze dala sie poniesc, przeszyla mnie wzrokiem.
A wedlug ciebie M?
-Na swoja pierwsza milosc,ktora nie powroci - wymamrotalam.
Zapanowala cisza. Zrozumielismy, na czym polegala plapka. Rozmawiajac o tym, wyrazilismy swoje najskrytsze zyczenia. Niektorych slow nie moglabym wypowiedziec, nie rozpadja sie przy tym na kawalki.Lepiej milczec.
Natomiast to co interesowalo mnie w tej czekajacej kobiecie, to dwie sprawy. Po pierwsze na kogo czekala? Po drugie, czy czekajac, mylimy sie, czy mamy racje?