Noo... i po krzyku! Jak zwykle nie było tak źle jak sie wydawało, ale to już moja wrodzona cecha nadwrażliwość przed promieniami UV i nadmierne zamartwianie się. Cóż... ideałem to nie jestem :)
Dzięki takim rozmowom, kiedy zadaje pytania i uzyskuje na nie sensowne odpowiedzi, robi mi się lepiej... Wtedy wiem jak jest i nie mam przez to schizów. Bo stąd one wypływają, z niewiedzy. Bo tak jak przeczytałam kiedyś w moim pierwszym elementarzu, kiedy to jeszcze uczęszczałam do zacnej podstawówki i pamiętam to do dziś, kto pyta nie błądzi. Fucktycznie :) Trzeba przyznać temu komuś order Merlina :D
Także... skoro już wiem co się wokół mnie dzieje, mogę przestać się schizować (jak co miesiąc) i zacząć się cieszyć tym co jest. Przecież zawsze mogło być gorzej :)
...bo nieważne co powiesz,... ;*