Wczorajsze Prima Aprilis spędzone wyłącznie w kobiecym gronie. Pierw przepyszne ciasto u Marty Z., a potem miły wieczór z moimi dziewczetami. Wkońcu udało nam się zebrać do kupy i zrobić coś wspólnie, choćby obejrzeć film, który wcale nie był komedią, ale większość mnie w nim śmieszyła :) Ale tego nam było trzeba.
W zasadzie... nudze się. Nie fizycznie, bo cały czas gdzieś jestem, ale psychicznie. Czuję się niespełniona i chyba musze sie wyrzyć na kartce. Tylko, że zazwyczaj jak dopada cię nuda to się nawet za to nie chce zabraćl. Trudno... trzasne się biczem dla konia and I'll do it!
Jakie tęsknoty przybiera miłość? Czy o tęsknocie za drugą osobą możemy powiedzieć tylko wtedy jak jest między ich widzeniem duża różnica czasu? Czy można tęsknić kiedy tylko wyjdziesz do kuchni przyrządzić mi herbaty, której i tak nie chce mi się pić, a kiedy myśle spobie, że mam Cię stracić z oczu chociaż na te kilka sekund to nie chce mi się jej pić jeszcze bardziej? Czy tęsknota zamienia się w obsesje?
;*;*;*;*