... a teraz coś z zupełnie innej beczki ...
złamał mi się paznokieć mój własny osobisty naturalny i czuję się dyskontfortowo. ;( ;D
zaraz spływam do pracowni ceramicznej rozładowywać piec, słuchać ceramicznej muzyki, mieszać szkliwa i czuć się potrzebna. Najchętniej zostałabym tam na zawsze już.I kto by pomyślał, ze tak pokocham glinę??? Ja, która na pierwszym roku wymyślała przeróżne sposoby, by tylko nie dotknąć się czasem z tą maziajowatą masą, która kojarzyła mi się bardzo brzydko. Może to właśnie zapoznanie się z całym procesem, obserwowanie go, doświadczanie, zmieniło moje nastawienie. Tworzysz coś z miękkiej masy, a potem to wysycha, wypala się i jest twardym ciałem, któremu nadało się kształt. Taaak, ceramika to bardzo fajna dziedzina sztuki.
póki co kawa...
Nie umiem , nie mam czasu.
zrobić coś, coś zrobić.
Prace nad obrazem rozpoczęte - czarne płótno, i oby do końca. Mam pecha do malowania, mam zapał słomiany, brak czasu, brak werwy ... ale4 mam zamysł, a to powinno być motorem napędowym. Jak już się mniej więcej wie, co chce się namalować, to reszta powinna gładziej iść...
i pamiętać, by za każdym razem schować nieskończoną pracę w bezpieczne miejsce :D
pozdarwiam Was wszystkich bo taką mam koncepcję na dziś.
W głowie zamieszkał mi pewien Dżinn , coś trzeba robić coś trzeba.