To może dlatego, ze tak bardzo go kocham.
To moze dlatego, że za bardzo mi na nim zależy.
To chyba wlasnie dlatego tak bardzo go ranie.
Dlatego, że wiem, że nie zasługuje na kogoś tak wspaniałego jak on.
Nie zasługuje na tą miłość, na to wszystko co dla mnie robi.
Dlaczego ?
Bo jestem złym człowiekiem.
Jestem rozkapryszoną, niewdzięczną gówniarą z mega dużymi problemami.
Jestem ruiną, powoli rozpadającą się.
A on rozpada się razem ze mną.
Bo ciągle jest przy mnie, dlatego że kocha mnie tak samo mocno.
To może dlatego.
Dlatego taki cierpimy.
Bo los wie, źe gdy on cierpi przeze mnie ja cierpie jeszcze bardziej.
To kara, za miłość. Za to, że jestem szczęśliwa. A nie powinnam.
Rozpadam się jeszcze szybciej. Z każdym bólem, który przynosze. Rozpadam się jeszcze szybciej.
I tylko on mnie tu trzyma.
Niestety, bo beze mnie byłoby mu lepiej.
Dużo lepiej.