W sumie to chyba był Soszów ;D
I pomyśleć, że to było raptem tydzień temu.
I że o tej porze...
Dalej szliśmy xD
Ale co tam.
Kurczę, tyle się rzeczy stało w ciągu tego tygodnia, że szkoda gadać.
Wczorajszy dzień jak najbardziej udany.
Wycieczka krajobrazowa i ponad półtorej godziny siedzenia na przystanku również.
Ale nie żałuję.
I nawet się cieszę, że jestem w altach.
Bo przynajmniej nie będę musiała tyle myśleć o tym jak śpiewam,
ale o tym CO śpiewam.
I powiem, że da się wstać.
I że jestem wyspana po tych pięciu godzinach snu.
A nawet trzeźwo myślę :)
W dodatku po tych spacerach, górach i co ja tam jeszcze robiłam,
chyba w końcu zacznę biegać xD.
Taa.
Człowiek się zbiera od kwietnia i w sumie było tylko sporadyczne.
Takie tam na autobus xd.
Ale jak dzisiaj bez niczego przebiegłam to jedno kółko,
to dam radę.
Zresztą co ja mówię.
Ze wszystkim dam radę,
bo nie jestem w tym sama :)
I jest bardzo ciekawie.
Najwięcej się o sobie dowiesz słuchając opinii innych ludzi.
Normalnie nie wiedziałam,
że to aż tak wyglądało
i że większość tak myślała.
Ale okej.
W sumie to fajnie :D
I co tam.
Jutro na 10.50.
I autobus o 10.07.
Także się wyśpię ^^
I zdążę ze wszystkim :D
A teraz pylam na najważniejszy punkt dnia :)))