Wróciłam.
Z gór:
Pociągi nigdy mnie nie znudzą.
Wysiedliśmy w Zwardoniu, tuż przy granicy ze Słowacją. Chcieliśmy dojść na Wielką Raczę. Kiedy się rozpadało, już tylko do schroniska studenckiego. W końcu zatrzymaliśmy się przy prywatnym domu (co wypłynęło potem). Spaliśmy w namiocie. Oczywiście, nastepnego dnia na szlaku pomyliliśmy drogę i skręciliśmy do Czech. A ostatnie kilometry przed szczytem są już na szczęście tylko wspomnieniem.
Następny dzień miał być lekki. Mieliśmy tylko schodzić. I schodziliśmy, ale tak słabooznaczoną trasą, że... znów się zgubiliśmy i cudem wyszliśmy na dobrą drogę.
I już koniec. Więcej nie wytrzymałam. Znów dworce, godzinne opóźnienie, bardzo zabawna rodzina z psem w pociągu InterRegion (rodzice próbowali wmówić chłopcu, że jest chomikiem, w gęstym lesie za oknem widzieli rynek i wieżę, i inne, jeszcze ciekawsze rzeczy), kobieta, która powiedziała, że jest jajkiem i niesamowity pociąg, który jechał przez całą Europę, wyglądał jak z XIX wieku i pasażerom którego nie potrzebna była tabliczka "witamy w Polsce", bo mogli to od razu poznać.
Obóz:
Przetrawałam całe 16 dni!
Pijawki (dlaczego żadna nie przyczepiła się do mnie?!), małe, leniwe, płaczliwe harcerki pod moją opieką, mokre wszystkie ubrania, mokry śpiwór i materac, mokre nawet buty (bo weszłam do jeziora). Niezbudowane łóżka (jako jedyne spałyśmy na polowych) i samotne warty dwugodzinne (bo jedna ma migrenę, co znaczy, że boli ją noga, a druga jest w szpitalu).
Samotna wędrówka o czwartej nad ranem do wsi oddalonej o kilkanaście kilometrów. Samotne łapanie autostopa. Grób partyzanta w środku lasu. Wilgoć przestała mi doskwierać. Kajaki. Jezioro.
Chatki! Czyli idź z zastępem na24 godziny do lasu, zróbcie sobie szałas, ognisko, ugotujcie harbatę. Poszłyśmy. Zrobiłyśmy. Rozpaliłyśmy. Miałyśmy herbatę i nawet makaron! Udałoby nam się, gdyby nie deszcz nad ranem. W przyszłym roku zdaję na trapera (idę sama)!
Moja przerażająca siła, a nawet moc, która pozwoliła mi rozwalić samej całą wielką półkę.
"Wydepilowałaś piasek?"
"Złożysz mi apel?"
"Mówić jak do Szabli".
"Nie ruszaj mnie, bo gryzę."
Ryba. Rozmowa z psem przez telefon. Przespanie całej nocy pod masztem z flagą ("nie chcę wracać do namiotu i nie obchodzi mnie, czy ją ukradną!") - to nie moje!
Przeczytałam Pana Wołodyjowskiego! Czytam Potop!
Jestem pensjonarką. Wzruszam się przy książkach.
Ale jeszcze nie przy filmach. Nie jest źle.
Oglądam Titanica.
Ufff...