I znowu wszystko się budzi do życia
Patrzę i widzę
Nad szarym miastem mgła
Niepewność, obojętność, namiętność
Chwila, która mogła by trwać wieczność
Jednak wszystko przemija
Stale się zmienia
cały czas szukając własnego nikłego cienia
Chłodem przeniknięty, zapachem mięty
ogólnie poruszony, niczym wzruszony.
Wokół nieznane twarze,
Lecz droga dobrze znana
prosta, bez zakrętów
przetarta szlakiem licznych podróży.
Każdy tu dąży do swego celu
Każdy tu poszukuje czegoś nowego
Każdy tu jest przecież inny.