photoblog.pl
Załóż konto

jaki to ma sens?

zaczyna się od głupich żartów, dogryzek, dokuczliwych tekstów, które były momentami irytujące, chociaż zarazem postrzegane jako objaw bliższego poznania.

 

zakochalem sie w dziewczynie, ktora chodzi do tej samej szkoły co ja. ale zacznijmy wszystko od początku.... znamy się własciwie niecałe 2 lata, poznalismy się w miejscu do którego oboje często uczęszczalismy, chociaz rzadko co ze soba rozmawialismy, miejsce jakim jest tak zwany punkt, gdzie młodziez się integruje społecznie. trzema słowami: stanowisko konsolidacji ogólnodostępnej. brzmi to trochę chaotycznie i mało zrozumiale. jednak jest to miejsce, do którego uczeszczaja i dzieci i mlodziez, a głównymi obiektami są 2, a własciwie 3 "opiekunki". z dwiema najbardziej wyrozumiałymi, ja, cała moja paczka i paczka tej dziewczyny mamy tak dobre relacje, że żyjemy jak przyjaciele. rozmawiamy ze soba o wszystkim, wspieramy sie nawzajem, a nawet spędzamy wspólnie czas poza ich pracą. latem jeździmy nad jeziora, wiosna organizujemy wspolnie ogniska, a zimą pomagamy z noszeniem drzewa... chociaz zawsze wychodzi tak, ze paczka chlopakow nie za chetnie chce przebywac jednoczesnie z paczka dziewczyn...

wtedy jeszcze nic do niej nie czułem, nawet się nia nie interesowałem, w ogóle to nawet ze soba nie rozmawialismy, traktowalismy sie jak powietrze. była ona jedna ze stu osób przewijających się tam popołudniami. Jej przyjaciolka byla we mnie zakochana po uszy. pisalismy ze soba, czesto rozmawialismy i spotykalismy sie przed wczesniej wspomnianym budynkiem. ta dziewczyna to siostrzenica jednej z opiekunek, z ktora dogaduje sie najlepiej i mamy najlepsze relacje, do której mam stuprocentowe zaufanie. powracajac do niej. może na początku cos do niej czułem, ale nie chciałem tego okazywać. nie chciałem, w przypadku gdyby cos nam nie wyszlo, stracic kontakt z A. i psuc tej wspanialej relacji, jaka miedzy nami jest. oczywiscie przyjacielska, bo dla wiadomosci, wiekowo sie wiele roznimy. z jednej strony nie czułem tego co ona do mnie, nie chciałem jej zranić, mówiąc jej od razu, ze nic z tego nie bedzie. owszem, trochę to ciągnąłem a z drugiej strony bałem sie jej powiedziec wprost o tym co mysle, co czuje, jak jest naprawdę. pewnego dnia sie spotkalismy i probowalem jej delikatnie powiedziec, zebysmy zostali przyjaciolmi, lub dobrymi kumplami, w tych czasami pomyslec by mozna o"friendzone", ale wtedy o tym nikt nie mowil ani nie slyszal. niestety ona sie popłakala i uciekła.. nie chcialem, zeby przeze mnie cierpiala, wiedziałem, ze to spieprzylem i obawialem sie reakcji A. jak sie dowie, ze to ja uczyniłem jej łzy na policzkach. po wszystkim poszedłem do A i jej wszystko opowiedziałem. jak zwykle okazała mi zrozumienie, czego balem sie najbardziej. tak myslalem, ze pewnie ciezko bedzie sie jej pozbierac i zaczac normalnie ze mna rozmawiac. jednak po czasie zrozumiała i znowu bylismy dobrymi kumplami. to mnie cieszylo najbardziej, na tym mi zalezalo. ona przyjaznila sie z dwiema dziewczynami, z jedna dowcipną a zarazem troche zamknieta w sobie, i druga o ktorej wspomnialem na samym poczatku, niesmiala i cichą, bo mało co się odzywała, dlatego nie mogłem wtedy o niej nic stwierdzic. te dwie z kolei przyjaznily sie z jeszcze jedna, ktora znam od dziecinstwa. mijały godziny, dni, miesiace, lata.. zycie jakos uplywało do przodu. skonczyly sie wakacje, zaczela sie szkola. cholerna buda, ktorej nienawidze. wstyd sie przyznac, ale majac 16 lat, siedziałem w 1 klasie gimnazjum. trafiłem do klasy z Kasia, ta wspomnianą wyzej-dowcipną i Ala-znajoma z dziecinstwa. byłem, mozna to nazwac, troche łobuzem, nie chetnie chodzilem na lekcje, na wiekszosc to wcale nie chodzilem, a jak chodzilem to na połowie spałem, co przerwe chodzilem za szkole na szluge. niestety, ale jestem uzalezniony od papierosow. lubilem dokuczac dziewczynom, szczegolnie Ali. z Ala zawsze byla Kasia, wiec do niej tez czasami polecialy glupie zarty. wiedzialem, ze im sie to podoba. dziewczyny lubia, jak sie im poswieca uwage. a ja po prostu chcialem miec z nimi dobry kontakt. troche smiechu nie zaszkodzi, szczegolnie pomiedzy tymi cholernie nudnymi i monotonnymi lekcjami. kumplowałem sie z chomikiem, on tez nie zdał i trafił do klasy wlasnie z ta dziewczyna o ktorej mowa na samym poczatku. jak się okazało, miała ona chłopaka, którym był mój kumpel. chodzilismy co przerwe zapalic. wiem, ze byli ze soba tylko 3 miesiace, w sumie ledwo co sie znali, to nic dziwnego, ze im nie wyszlo i tak sie potoczylo. mijały kolejne miesiace a ja byłem przekonany, ze znowu nie zdam. olewalem szkole, chodziłem na wagary, najchetniej to z kumplami na piwo. na kazdej 20 minutowej przerwie chodziłem z ziomkami na stołówke. mielismy własny stolik. obok nas stolik miały dziewczyny z 1 klasy, m.in. była tam ONA. Dzień po dniu coraz bardziej miałem ochotę się z nią bliżej zapoznać. zaczeło się wlasciwie od głupich żartów, dogryzek, dokuczliwych tekstów, które były momentami irytujące, chociaż zarazem mialem nadzieje, ze bedzie to postrzegac jako objaw bliższego poznania. nie mieszkam w miescie, wiec do szkoly dojezdzalem autobusem. z racji tego, zawsze siedziałem jak nie na kazdej przerwie to po lekcjach na parterze. to było moje i moich kumpli stałe miejsce. chyba kazdy wiedzial, ze to nasze miejsce. dlatego malo kto tam przesiadywał. Ona czesto chodzila z Kasia i Ala na przerwach. Chodzila z nimi jeszcze jedna, tez dojezdza autobusami wiec sie troche znamy. Skoro zaczepiałem Kasie i Ale, zaczepiałem i Ją. Myslalem, ze jej sie to podoba. Szczegolnie tak to odbierałem, gdy odwdzieczala sie podobnymi tekstami i co najlepsze, usmiechem i spojrzeniem, ktory mowil wszystko. zbliżała sie zima, natchnelo mnie cos, zeby do niej w koncu napisac. dostalem jej numer od chomika. stwierdzilem, ze nic mi nie stoi na drodze, a od pisania nikt jeszcze nigdy nie umarł. kilka minut zastanawiałem się czy wcisnąć "wyslij". zacząłem trywialnie, bo od banalnego zarciku. wyslałem. Czekałem na odpowiedź, odpisała od razu. Nie lubię dlugo czekac az mi ktos odpisze, dlatego sie ucieszyłem. Była bardzo zdziwiona, w sumie nie miala mojego numeru i sie nie przedstawilem. Myslalem na poczatku, zeby sobie troche pozartowac, ale mogłaby pomyslec, ze mam z niej polewke i juz bym mial wyrobiona opinie. Chciałem zaczac tak, zeby nie odłozyla od razu telefonu i wykasowała numeru. No i się zaczeło. Pisałem do niej codziennie. Rano lubiłem ją zaskoczyc tekstem "miłego dnia", popołudniu zazwyczaj pytałem jak jej minął dzień, a wieczorami...to własciwie o tym co popadło. co każdemu przyszło na mysl. i tak pisalismy całymi dniami, a nawet i nocami. mijały znowu dni, tygodnie, miesiące... a my pisalismy wciąż, i tak zleciał cały rok. czułem, ze to bedzie wyjatkowa znajomosc. coraz czesciej trafialismy na siebie w SKO. Pewnego dnia dostałem propozycje od opiekunek na jakis projekt. Miał on na celu nauczenie się współpracowania w grupie, integrować młodzież, zmienić cos w naszym miescie. wydawał mi się on bez sensu, ale się zgodziłem. Ale najpierw chciałem sprawdzić kto tam bedzie chodził. Była na liscie Ona, wraz z przyjaciolkami. Stwierdziłem, ze co mi szkodzi. Jak mi sie nie spodoba to odejde. Chomik tez skorzystał i inni moi kumple, ktorzy tez tam uczeszczali do SKO. Odbywały się różne spotkania, na które przychodziło może z 10-15 osób, zależy od dnia. Mielismy tez organizowane ogniska i różne wypady, m.in do Drawska na turniej tenisa, w ktorym brałem udział. Niestety nie uszło to powodzeniem. Ograła mnie jakas laska. W sumie to tylko gra wiec sie zbytnio tym nie przejalem. Ten projekt trwał parę miesięcy. Na koniec odbył się spływ kajakowy, na który też za duzo osób nie pojechało. Liczyłem, że Ona też zjawi się na zbiórce do wyjazdu. Nie myliłem się. Pojawiła się i Ona. Niebieskooka blondynka. Podczas tego projektu trochę zaniedbywałem nasz kontakt, nie pisalismy tak czesto jak kiedys. Poznalem nowe towarzystwo, które mnie trochę zmieniło. Miałem trudne dziecinstwo, nie chce drazyc tego tematu, ale zaczalem... tak, zaczalem cpac. miałem metlik w glowie, lubiłem zajarać, a nawet i brałem to cięższe... Moze przez to ludzie mnie tak zle postrzegali. Chociaz zawsze mialem w nosie opinie innych... Nieważne.

 

Nadszedł długo oczekiwany sylwester. Jak zwykle wszystko na spontanie, ale postanowiłem spędzić go z najlepszymi kumplami, prawdopodobnie u mnie. Wpadłem na kolejny pomysł. Fajnie by było mieć w ekipie jakies dziewczyny. Napisałem do Niej i zaproponowałam, żebysmy wspolnie spedzili sylwestra. Ja, moi kumple, Ona i jej przyjaciolki. Niestety One miały juz plany, wiec nici z tego wyszły. Skoro nie chcialy z nami, to postanowilem, ze o 24 się i tak zobaczymy na placu, 

 

 

 

coraz czesciej widywalismy się w SKO. pewnego dnia dostałem propozycję

 

zaczyna się od głupich żartów, dogryzek, dokuczliwych tekstów, które były momentami irytujące, chociaż zarazem postrzegane jako objaw bliższego poznania.

zarywasz do niej, piszecie całymi dniami, całymi nocami, robicie sobie nawzajem nadzieję na cos wiecej...kiedy jednak zauwazasz lub sam stwierdzasz, ze ona cie odrzuca lub nie chce niczego wiecej niz dotychczas, masz metlik w głowie, nie wiesz dlaczego tak jest, a tak bardzo ci przecież na niej zależy, zakochales się w jej charakterze, wyglądzie, dobrym sercu, niesmiałosci, czy chociażby spostrzeganiu swiata z jej strony... więc dlaczego ona nie posuwa się dalej, chociaż mówi, że może i by miał u niej jakies szanse. może. to może go 

dwie opcje, dwie dziewczyny.. obie namieszały ci w głowie, nie wiesz do której masz dalej podbijać..podbijasz do dwóch.. nie wiesz co z tego bedzie

Dodane 14 LISTOPADA 2016
114

Informacje o tornadooo


Inni zdjęcia: 1462 akcentova:) dorcia2700Na zamku pati991gdW kręgu Maków pati991gdZ Urodzin mojej babci pati991gdW Ciechocinku pati991gdUpdate pamietnikpotwora;) virgo123Majówkowe niebo milionvoicesinmysoulMajówka milionvoicesinmysoul