nasze wnętrze jest pomieszczeniem z piecykiem pośrodku. umysł jest bielonym sufitem, a rzeczonym piecykiem serce. w zależności od tego czym ów piecyk wypełniamy na suficie powstają zabrudzenia z dymu, w różnych kształtach i kolorach. mój sufit jest czarny, a piecyk od dłuższego czasu zwykle niczym nie wypełniany, w związku z czym panuje we mnie przenikliwe zimno. choć czasem zdarza mi się dołożyć odrobinę głupiej nadzieji, z której dym jest trujący, a na dodatek plami idealnie smętny sufit niepotrzebnym i znienawidzonym przeze mnie zielonym kolorem.