ulice odbijają szary smutek nieba. w sercu czuję chłód samotnej nocy. zapach czarnej kawy, filiżanki ciepło, jak przystań gdy wokoł burzy się szaleństwo!
O sobie: Ręce mam teraz bardziej spokojne.
Do miasta już tak się nie rwę.
Wciąż lubię wiatr i trochę czytam.
Myślę o śmierci, zanim zasnę, bo to jest, być może, powrót.
Jestem wciąż niejasna, niesyta.