Pieprzyć świat, bo musimy ciągle uciekać
I męczy nas nawałnica złośliwych pytań ze strony ciekawskich
Zadaje się nam cios w plecy, krwawimy
Różne myśli chodzą nam po głowie w połączeniu ze skrętami
Uczymy się, unikamy gradu pocisków, gorących kulek, które parzą
Zaciągamy się dymem z sherma, wyobrażając sobie płomienie
Czy przytłoczy mnie mój własny ból?
Dziwne szepty, rozmowy tchórzów, którzy chętnie nas obrażają
Robią zdjęcia dla federalnych, mając desperackie nadzieje, że się do nas dobiorą
Dajcie nam spokój i kilka stuleci (na zmianę), wybaczcie moje grzechy
Nie siedziałem w wielu więzieniach, najlepszą zemstą będzie dobranie się do przyjaciół
Jesteśmy prawdziwymi żołnierzami, strzelamy na oślep
Próbuję odnaleźć Jehowę, aby mi pomógł
Niech ktoś mnie ocali. Jestem szalony i zagubiony
Boję się spłodzić dziecko, żeby na jego życiu nie ciążyła klątwa
Może teraz czarnuchy mnie zrozumieją, wyobrażą sobie mój ból
I zmienią świat dzięki moim słowom.
A ja mimo tego wciąż potrafię się uśmiechać
Inni użytkownicy: yuyuyyuxddddcwlalven99484wdamianowmevepeklklssxwqabibbu231piotru002rtyz
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24495 mzmzmzPo sianokosach. ezekh114Łazienki na lewicy. ezekh114Kładli kostkę. ezekh114;) virgo123Zapal Szysze i wrzuć na luz bluebird11