Ulice puste i plaże zapomniane
Ktoś wyrzuca butelki od toastów popękane
Gęste chmury nie wpuszczają dziś promieni
To był raj na ziemi do pierwszych dni jesieni
Mola stare deski co druga smutno trzeszczy
Jak zwietrzałe winyle motywów staroświeckich
Niejeden się zarzekał a jednak stad odjechał
Blakną plakaty i wspomnienia po dyskotekach
Spójrz, tamten gość musiał ostro dawać w kość
Całe lato pił albo sypał coś
Pewnie żył? nakręcony i to jeszcze niedawno
Ale jak widać czegoś nie ogarnął
To była historia wakacyjnej miłości
Świadoma perspektywa pokonania odległości
Z dwóch krańców polski, dziś zjednoczeni
Przekonani że to nigdy się nie zmieni
Z ostatnimi dniami wakacji słonecznych
Spakował rzeczy w bagaż podręczny
A swoją kartę idea pleya heya
Wyrzucił kupując za piątkę spokój sumienia
Siedział w domu cholernie? zdołowany
Gdy jej numer telefonu wyjeżdżał ze śmieciami
Co teraz robić? Szukać fotka? Nasza-klasa? Uou...
Z imieniem, bez nazwiska lepiej daj se siana zioom
Na to decyzja, plan jechać ku morzu Boże,
Może pomoże, może będę grzebać w koszu
Mogłeś myśleć, zamiast cwaniaka zgrywać
Taka pewność parszywa często bywa łamliwa