Zyję w jakimś oderwaniu od rzeczywistości,
działam dość mechanicznie, tak jak trzeba, zachowawczo, jak należy.
Tęsknoty, instynkty, potrzeby ukrywam gdzieś głębiej, bo tak łatwiej żyć.
Ale nie można ukrywać wciąż i ciągle.
Jestem, żyję, oddycham, potrzebuję, nie mogę być wiecznie samowystarczalna, nie mogę wiecznie, dla swojego dobrego samopoczucia wmawiać sobie, że nie szukam miłości, że nie potrzebuję w zasadzie, bo przywykłam do Arka...
A g... prawda!!!
I tym optymistycznym niezwykle akcentem kończę. I idę po kawę