ha , wczoraj wybrałam sie z piotrkiem na spacer do lasu o 18 . schizy były jak niewiem , ale w koncu doszlismy na to nasze jeziorko mimo tego ze miałam całe mokre buty bo zauwazyłam ze po ciemku nie da rady dowidziec kałuzy -.- a spowrotem dziki za nami szły mniahah .
dzien był cudowny , wygłupialismy sie i gadalismy jak dobbrzy znajomi , gdy wrociłam do dmu wszystko musiał popsuc poniewaz on wyobraza sobie cos wiecej niż przyjaźń .
znowu bede zmuszona złamać czyjeś seruszko ..
tak po za tym to wszystkiego najlepszego babcią życze : )