pod logiem jest Shun, ale obowiązuje nas cenzura, a Yamapiemu sterczą sutki (ach, te gołe klaty! xD), a ja demoluję głośniki @___@ czyli sylwester dalej trwa, choć już w okrojonym składzie, bo nam się chłopcy rozpierzchli uciekaąc równomiernie we wszystkich kierunkach (Jin wrócił do usa leczyć nowego syfa - po Ryo -> chyba nie powinieniem tego pisać... znowu się w sobie zamknie... jak wtedy, kiedy nie chciał grać w kalambury ^^"). Ryo pod przykrywką nowo odkrytej do tej pory pieczołowicie skrywanej miłości do Shuna ogląda dramy z Tomą. Kame marudzi, że nie chce być słodki, chce być seksi, a przecież wszyscy wiemy, że jest nawiększą zdzirą w agencji (ale i tak cię kocham :*), a poza tym też leci na Shuna, a tak bardzo chciał zaciągnąć mnie do łóżka, że aż wylądował w nim z Tomą, ale o tym później. Ueda rozpłynął się w odmętach swojego sadyzmu, wyżywa się, bo nie skonsumował swojego żona. Zapewne dlatego, że był zbyt zajęty mizianiem się z Ryo. Shun wsiąkł jak włos w odpływ, zapewne stoi za tym cenzura. Przynajmniej ona jedna. Toma w ukryciu przed Yamapim uwalnia swoją mroczną stronę, a Yamapi łączy się w bólu z Jinem. Są tak zajebistymi przyaciółmi, że się perfekcyjnie dopasowują - jeden ma syfa w gardle, a drugi opryszczkę między nogami, a nawet się nie dotknęli. To się nazywa wspólnociał! a ja jestem zajebisty! oglądajcie moją dramę i nie zapomnijcie kupić najnowszego koncertowego dvd!
a wszystko zaczęło się od...
jakieś 30 czy ch*j wie ile lat temu koleś imieniem Johnny założył agencję talentów, następnie wygrał serię procesów o molestowanie nieletnich (co nie było takie trudne, gdyż prawo w japonii w tej kwestii jest do dupy), po to abyśmy my mogli się napić wódki - wypijmy za rzeź niewiniątek!
i piliśmy. w szczególności Ryo, broniący swej cytrynówki własną piersią (ach, te gołe klaty! a Yamapiemu flopły sutki). Jednak, trzeba zwrócić mu honor - specjalnie przyjechał wcześniej, żeby ratować Yamapiego z opresij i wesprzeć jego złamane serce. Jak się później okazało nie było to aż tak konieczne, gdyż Yamapi jedynie fochną się o to, że go nie obudzono, a nie o to, że Toma dał się zwieść cielesnym precelkom chojnie serwowanym przez Kame (a myślałem, że to było do mnie *snif snif*). Shun myśli, że jak jest z innej agencji to błyszczy i się wozi (i wyrywa mojego Kame!). a w ogóle to WSZYSTKO zostało udokumentowane, tyle, że przez Jina i teraz obawiamy się, że materiały dowodowe mogą wypłynąć na światło dzienne jak to zwykle bywa kiedy Bakanishi imprezuje... kocham go jak brata, ale mógłby się wreszcie nauczyć dyskrecji (i dbałości o higienę tak przy okazji też). Yamapi jak zawsze uczynny, chodził po sąsiadach żebrać o mąkę, bo do kopytek zabrakło, a Kame się frustrował coby praca jego zwinnych rąk nie poszła na marne. Nie poszła - kopytka były zajebiste!
Tak, mili państwo - Johnny's są perwersyjni, rozpustni i jedyni w swoim rodzaju! a zepsucie do szpiku kości nie dość, że się udziela to jeszcze, gwarantuje, że zdanie innych nas nie rusza.
pozdrawiam z uszanowaniem!
Koki *daszek daszek*
Inni zdjęcia: :* patrusia1991gd:* patrusia1991gdJa patrusia1991gd... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24