Weekend to nie był dobry czas.
Jestem ciągle zmęczona i nie byłam w stanie zregenerować się. Codziennie wstaję ok. 7-8, wracam do domu ok. 23, a czasem nawet później. Nie mam kiedy się uczyć, a nawet nie mam na to sił. Muszę jakoś rozpisać sobie mój czas, bo inaczej będzie kiepsko.
Ale koniec marudzenia. Czas wrócić na dobre tory. W weekend zjadłam jakieś chipsy, krakersy itd. Dziś czas na normalne jedzenie, po którym będę się świetnie czuła :)
Zastanawiam się, czy pisać tutaj bilanse - co jadłam itd. Wiem, że to może być motywujące dla mnie samej.