Wracam tu za każdym razem, gdy męczą mnie myśli o których boję się komukolwiek powiedzieć.
Antidotum na mój strach.
Zaskakujący jest fakt, że gdy już myślę, że wszystko ułoży się tak, jak bym tego chciała, zawsze dzieje się odwrotnie.
Nie umiem pogodzić się z pewnymi stanami.
Nie potrafię udawać, że nie dzieje się nic złego.
Codziennie rano budzę się z nadzieją, że dziś zdasz sobie sprawę, że beze mnie Twoje życie jest puste.
Każdego dnia chcę to wszystko rzucić, olać te kilometry, problemy, tęsknotę i zapomnieć.
Ale nie umiem...
A może łudzę się, że to tylko chwilowy kryzys?
Że następnego dnia powiesz mi, że jestem dla Ciebie wszystkim?
Nie rozmawiamy już jak kiedyś, nie ma między nami żadnej chemii.
Tak bardzo Cię potrzebuję...
"W ręku szlug telefon w drugiej.
I napisałbym do Ciebie, ale jakoś brakuje słów.
Zadzwoniłbym do Ciebie, ale wiem, że tego nie chcesz.
Wybełkotał, że Cię kocham, tu jest źle i serio tęsknie..."