Mam już dosyc imprez, melanży, alkoholu, poznawania nowych ludzi. Niesamowicie pragnę spokoju i ciszy. Znajomi spotykają sie ze mną by zrobić szalone rzeczy, gadaja tylko o zabawie. Żadnych refleksji, nie widze sensu takiej rozmowy, ta monotonia przytłacza. Zastanawiam się ilu " przyjaciół" miałabym gdybym powiedziała, że kończe z szlonym życiem, dyskotekami, melinami, że nie chce już pić litrami, palić itd. Chciałabym mieć osobę, która siedziałaby ze mna w ciszy, na moim łóżku, a ja przytulona płakałbym cicho. Świat za szybo pędzi, czas przelatuje między palcami. Pragnę zatrzymać te nieliczne chwile i cieszyć się. Tak dawno nie byłam szczęśliwa, każdego wieczoru zasypia z myślą, że jutro znowu to samo.... Nie wiem co robić, nadal.