najpierw odchodzą, a potem i tak wracają z samolubnych, dziwacznych przyczyn,
które nazywają przywiązaniem, tęsknotą. pokutą, z której promieniuje pierdolona fałszywość.
intencje są tylko założeniem, przykrą nadzieją, która nic dobrego nie wnosi w cały proces powolnego przemieszczania się od jednego żywego portu do drugiego.
po pewnym czasie człowiek naprawdę zaczyna czuć się jak przystań, która zmuszona jest witać nowe okręty i niejednokrotnie żegnać stare. niektóre ze znajomych jeszcze kilka razy się pojawią, ale tylko dlatego, że zgubiły drogę i swój cel. jedynie przystań pozwala im wracać, więc w jej stronę zawsze się kierują. zawsze. przystań wydaje się mieć stalowe fundamenty. przystań zachowuje się jak pokerzysta, uciekając jedynie do sarkastycznego uśmiechu. przystań, przystań, przystań. przystań i zobacz. przystań to nikt inny. przystań. nikt może tego nie obmyślił, ale jednak z czasem przystań może się zużyć, doprowadzona do rozpadu przez coraz to większą, dziką wręcz ruchliwość. przystań może również obrać wymiar zemsty, z rozkoszą obmyślać jej przebieg i skutki, każdy oderwany maszt i połamaną burtę. każdy rozpaczliwy wrzask wzburzonego oceanu. zemsta czasem potrafi przeniknąć do najgłębszych zakamarków duszy i poćwiartkować ją. zemsta to niezwykła rzecz. przybiera postać pięknego kłamstwa i zimnej, stalowej woli. zmienia oblicze ludzkie i pożera obiektywizm. zabiera wszystko, co zrozumiałe, by wymienić to na złotą pasję, na pasję niszczenia i zbierania osobistych korzyści na krzywdzie.
nikomu może nie przyszło na myśl, że przystań była kiedyś centrum oceanu.
a potem zaufała. zawiodła się. znów zaufała. otworzyła, przyjęła. zawiodła. złamała.
wtedy przystań rozpoczęła poszukiwanie.
i przystań odnalazła.
przystań ma i posiada.
przystań starła się ze świadomością, że ma tylko jedyną stałą rzecz w swoim życiu.
przystań posiadła wiedzę, która pozwoliła jej opuścić brzeg pełen kurewskich wspomnień. brzeg okaleczony przez ból.
przystań powstała na nowo, jako wielki, silny okręt i rozwinęła żagle.
nigdy nie pozwoliła sobie na bycie tym, czego znienawidziła.
choć wokół niej panowały tylko wody oceanu,
nie była sama.
nie była jedyna.
przystań odnalazła wolność w muzyce.
odnalazła w niej Rodzinę złożoną z okrętów, takich jak ona.
rozproszonych po świecie szczebli.
i zrozumienie.
odnalazła pierdolone zrozumienie.
przystań nauczyła się dostrzegać wartość okrętu po tym, w co wierzy.
przystań nazwano Sovks.