Szczerze powiedziawszy, to naprawdę słowa ranią mocniej niż czyny... czasem bo nie zawsze. Ale teraz to na sobie odczułam, boli strasznie. Nie ma komu się wyżalić, wygadać. Chyba nawet nikomu nie chcę, bo naprawdę mam wrażenie, że nikt tego nie zrozumie. I chociaż czasem oceniamy wewnętrznie, to mam wrażenie, że wszystko tyczy się czynników wewnętrznych. Nigdy nie pomyślałabym, żeby usłyszeć takie przykre słowa. Nóż w plecy. Dobrze, że nie jeden. Moje życie to ciągłe noże w plecy. Już sama nie wiem, czy się podnosić czy nie. Oparcia już chyba nie mam gdzie szukać...
Tydzień wyników. Czekam i szczerzę liczę, że się uda. Już poczułam na skórze co znaczy na samym początku "odpuszczę sobie". Wzmogłam się dziś na chwilkę nauki, dosłownie chyba godzinkę. Ale samopoczucie fatalne nie odpuszcza, wręcz przybiera na sile. Wraz z samopoczuciem dopata mnie zły wygląd, mam wrażenie, że z dnia na dzień tyję. Nic mi nie wychodzi ostatnio.
Dzień 2
-brzuszki 8x20
-ramiona 4x20
-skrętoskłony 4x20