ósmego dnia Bóg stworzył miłość.
uśmiechajmy się do siebie jak najczęściej, bo o to w życiu chodzi. być szczęśliwym, nie patrzeć tępo "jak się ludzie kochają". być tym zauważonym, nie obserwatorem.
mówię, że trwający właśnie tydzień jest wyjątkowy, ale przecież nie tylko ten. każdy, w którym widzę sens, cel mojego życia. fakt, chciałabym mieć bardziej poukładane w głowie, choć długa droga jeszcze przede mną.
a matura to bzdura, bla bla bla ..
ferie - spotkanie, na które czekam od ostatniego (październikowego?) w podobnym składzie, legalny alkohol u siostry (fuck yeah.), niedziela i poniedziałek na wyłączność, cztery książki przynajmniej do ogarnięcia plus matematyka, koncert vavamuffin, entuzjazmu ciąg dalszy.
i pewne zmiany w życiu najbliższych mi osób.
"idziemy do kina?" - "na co?" - "na kanapę" ;)
bless!