Na zdjęciu dom w trakcie remontu. Połowa zrobiona, połowa nie. Niezła różnica. Nawet nie zwracałem uwagi na to, że był tak okropny ;P Ale już jest dobrze.
Mikroekonomia do tyłu. Trudno, należało mi się - kara boska ;) Teraz podstawy finansw, ostatnie egzamin w sesji podstawowej. Trzeba dać radę ;)
I opowiadanko wam jeszcze zarzucę.
- Co? Myślisz, że uciekniesz?
Antonina nie odpowiedziała. Wycofywała się, bacznie rozglądając wkoło, wypatrując okazji.
- Nie, moja droga - Other uśmiechnął się mściwie. - Nikt mi jeszcze nie uciekł.
Doskoczył, nie dając jej najmniejszych szans.
- Twoja matka też nie uciekła - wyszeptał, patrząc w jej gasnące oczy.
W ręku dziewczyny błysnął sztylet. Zaskoczony Other nie zdążył zareagować. Poczuł, jak długie ostrze wbija mu się pod żebra. Z rany trysnęła krew. Drugi cios był w brzuch. Trzeci, czwarty, zakręciło mu się w głowie. Zakrztusił się rzygowinami, patrząc, jak wokół rozlewa się czerwona kałuża krwi.
Dziewczyna z trudem zrzuciła z siebie umierającego namiestnika. Other nie był w stanie nic zrobić, bezsilnie patrzył na swoją córkę, niezdolny do najmniejszego ruchu.
- Nie uciekałam - wysyczała mu do ucha. - Czekałam na ciebie, tatusiu.
Świat stracił barwy, wszystko było zakryte szarą mgłą. Wytężył siły, by rozpoznać kontury przedmiotu, wznoszącego się nad nim.
Mój miecz, pomyślał.
Ciężki, półtoraręczny faeriński miecz wypadł Antoninie z rąk. Dziewczyna zwaliła się nieprzytomna na ziemię.
- Najjaśniejszy Panie! - Giermek jednego z rycerzy zeskoczył przed królem z konia. - Królewska siostrzenica!
Lasinho zeskoczył z siodła.
- Gdzie?
- Tam, Panie! - Wskazał na niewielki zagajnik. - Razem z namiestnikiem Vallo Otherem.
Konni, z królem Lasinhem na czele, pokłusowali w stronę zagajnika. Na widok nieprzytomnej Antoniny i Othera bez głowy wszyscy syknęli.
- Twój brat stracił głowę - ponuro zażartował Yees. - Jego córka mu chyba pomogła.