siedzę tu od rana. i oglądam zdjęcia.
oglądam i zastanawiam się jak dużo jeszcze mi brakuje...
ile brakuje mi do osiągnięcia celu...
i gdzie jest cel.
ludzie mówią mi, że ten cel jest ruchomy, że podążam za czymś złudnym.
Że wszystko co postanowię jest osiągalne, a potem będę chciała coraz więcej i więcej.
Że to wszystko prowadzi do powstania błędnego koła. Że zamiast atrakcyjności zyskam sflaczałe ciało, sińce pod oczami i stracę resztę moich chęci do życia.
Wszyscy mówią, że życie bez jedzenia wykańcza.
a ja nie mówię, że nie wierzę.... Ja mówię, że takie życie jest trudne, i że udawanie przed innymi, że wszystko jest ok jest trudne.
Bo trudno jest kolejny raz skłamać mamie.
trudno jest biec dalej na WF kiedy masz zawroty głowy.
i trudno jest nie dać po sobie znać, jak bardzo źle się czujesz.
by nie czuć już nic...